XXX obóz letni

W tegorocznym dwutygodniowym obozie uczestniczyło przeszło 60 osób niepełnosprawnych wraz z pełnosprawnymi przyjaciółmi, niemal każdego dnia wpisując się w narrację rycerską i realizując zadania na rzecz i dla dobra obozowego królestwa. 

obóz letni 2016

Turniej rycerski, tworzenie herbów, dworska uczta – wśród takich atrakcji spędziliśmy 2 tygodnie obozując w Kuraszkowskim Dworku. Tym razem znów było inaczej, jak nigdy dotąd…

Już na początku niektórzy z nas mogli poczuć się jak na królewskiej wyprawie i dostąpili zaszczytu nocowania w namiocie. Dla większości pierwszy raz. To taki powrót do korzeni i obozowej tradycji. Mimo trudności i surowych warunków dla obozowiczów było to wyróżnienie, a radość i wrażenia każdego poranka nieocenione. Seweryn oddał nawet swoje dworskie wygody, by choć kilka nocy spędzić pod namiotem. 

Duży namiot, który rozbiliśmy przed domem pełnił wiele funkcji. Był sypialnią, jadalnią, salonem, salą balową. Był także kaplicą, w której gromadziliśmy się na liturgii godzin. Chwile wspólnotowej modlitwy, Msza Święta odprawiona przez ks. Adama – to bardzo potrzebny czas, który pozwalał nam utrzymać właściwy kurs. Ten kurs to budowanie relacji z osobom niepełnosprawną i odkrywanie w niej Jezusa. To także zmaganie się z własnymi słabościami i leczenie z egoizmu. To dostrzeżenie, że o wiele trudniej być – żyć – rozmawiać w realu niż na facebooku, a próba oderwania się od telefonu komórkowego niejednokrotnie graniczy z cudem. 

Dni mijały nam na brudzeniu i sprzątaniu, na wzajemnej służbie i budowaniu wspólnoty. Każdy z nas robił to w swoim niepowtarzalnym stylu starając się maksymalnie wykorzystać cenne godziny. Codzienne dyżury wypełniały nam dni po brzegi. Podczas obozów nie mamy dla siebie czasu wolnego. Mamy natomiast mnóstwo czasu dla bliźniego i to jest piękne, choć kosztuje sporo wysiłku i wymaga niekanapowego trybu życia i …myślenia. 

Dyżur kuchenny uwijał się każdego poranka, by przygotować śniadanie. Niepełnosprawni Sławek i Michał nie mieli sobie równych nakrywając do stołu, nosząc kolejne talerze, chleb i herbatę. Michał ma Zespół Downa i ma także ogromną pogodę ducha, którą zarażał nas każdego dnia. Najczęściej pokazywał uniesiony kciuk i z uśmiechem na twarzy mówił: dam radę. Niewątpliwie był inspiracją dla nas wszystkich w codziennych zmaganiach.

Tomek dzielnie pokonywał tę samą spacerową trasę i ciągle nie miał dość. Patryk, który pierwszy raz pojechał na obóz, okazał się duszą towarzystwa i wytrawnym tancerzem. Monika z satysfakcją trenowała chodzenie po schodach, co jest dla niej ogromnym wyzwaniem. Krzysztof nie chciał jechać, ale po obozie powiedział: fajnie było!, a Sławek już pytał: czy zimą też mógłby przyjechać?

Wieczorami dzieliliśmy się wrażeniami. Komu udało się wejść na wzgórze Gnieździec? Kto dotarł do stadniny? Co jeszcze widzieliście? Co robiliście? Tak, jakby im wyżej, dalej – tym lepiej, ciekawiej. I tak przez dwa tygodnie obozowego życia. Poznaliśmy się przy trudach pracy i w czasie zabawy. Niczym rycerze okrągłego stołu solidarnie pomagaliśmy sobie i uczyliśmy się siebie nawzajem.

Bez telewizora i komórki, wytrwale i spokojnie. Po to, by na koniec, jak pisze Jean Vanier, dostąpić zaszczytu liturgii świętowania, naszej agapy i zaśpiewać: "Moi przyjaciele z Wami wiem, że wszystko mogę, że wystarczy tylko chcieć…"

obóz letni 2016obóz letni 2016obóz letni 2016obóz letni 2016obóz letni 2016

 

  • Non Profit
  • Komitet do spraw pożytku publicznego
  • Google
  • fio
  • IPS
  • Fundacja Nasza Szkoła
  • NIW
  • szip
  • renovabis
  • adwokat ewa
  • Gość Niedzielny
  • izba lekarska
  • seminarium
  • ralus
  • zthiu
  • oblaci
  • prowincja
  • weglosmyk
  • Do Rzeczy
Facebook
Newsletter
Newsletter spes.org.pl

Na podany przez Ciebie adres mailowy przesyłać będziemy najnowsze informacje - zostań w kontakcie!

Możesz pomóc
Możesz pomóc

Włącz się w pomaganie. Osoby niepełnosprawne, w trudnej sytuacji życiowej i materialnej czekają na Twój gest. Szczegółowe informacje w dziale MOŻESZ POMÓC