Pogoda nie zachęcała do pieszej wędrówki. Nie przeszkodziło nam to jednak spotkać się z Matką Bożą Bujakowską. Uzbrojeni w peleryny i parasole wyruszyliśmy już po raz drugi na pielgrzymkę.
Cztery godziny dość szybko minęły, ale kilometry w nogach dało się odczuć. I dobrze, bo cóż by to była za pielgrzymka bez zmęczenia. Niebieski szlak prowadził nas przez malownicze tereny. W lesie trzeba było radzić sobie z błotem i ogromnymi kałużami, ale cisza, śpiew ptaków, brak ludzi – to wszystko sprzyjało kontemplacji i modlitwie. W drodze też nie sposób nie rozmawiać ze współwędrowcami. Jako asystenci (wolontariusze) spotykamy się głównie przy posłudze niepełnosprawnym. Podczas pielgrzymki poznawaliśmy się od innej strony.
Hitem wyprawy okazała się tęcza, która pojawiła się mimo, iż słońce nie wyściubiło nosa nawet na chwilę. Otóż Weronika, która o dziwo uwielbia deszczową pogodę miała nietypowy parasol. Był on ozdobiony ciekawym nadrukiem, który pod wpływem wilgoci zmieniał kolor. Tak więc obraz przedstawiający białe chmury i krople deszczu pokazał nagle całą paletę barw.
Gdy dotarliśmy do sanktuarium od razu udaliśmy się do domu Sióstr Służebniczek. Ugościły nas czym chata bogata. Mogliśmy się rozgrzać i wysuszyć. Ks. Adam odprawił dla nas Mszę Świętą. To było zwieńczenie naszego trudu i cel pielgrzymki.
Monika PinkowskaOd roku 1997 wolontariusz Wspólnoty Spotkań Koszutka. Obecnie socjusz domu rodzinnego (Wspólnota Św. Józefa) oraz Koordynator Programu Pomocy Dzieciom. Absolwentka Uniwersytetu Śląskiego (filologia rosyjska) oraz Wyższej Szkoły Pedagogicznej im. Janusza Korczaka (pedagogika).