Publikacja 29 sierpnia 2019
przez Monika PinkowskaTego obozu miało nie być. Kończył się czerwiec, a my mieliśmy na liście zapisanych pięciu wolontariuszy i trzydzieści trzy osoby niepełnosprawne. Żeby wyjazd mógł się odbyć bezpiecznie proporcje te powinny być wyrównane. Udało się. Przez trzynaście dni Dworek w Kuraszkowie stanowił dom dla blisko sześćdziesięciu osób. Wakacje Wspólnoty SPES były lekcją uwagi, którą należało skierować na innego człowieka. Uczyły, że lepiej być w zasięgu przyjaciół, niż mieć zasięg.
Zwykła codzienność, niezwykłe relacje
Codzienne życie we wspólnocie to szereg powtarzających się czynności, takich zwyczajnych, nieraz monotonnych. Nie nastawialiśmy się na wygody. Wieloosobowe pokoje, namioty, chrapiący koledzy, codzienne gotowanie, mycie naczyń, sprzątanie. A jutro? To samo. Po to, abyśmy mogli zjeść, bawić się i mieć czysto. A przede wszystkim po to, by się przy tym poznać, być razem, czasem zapłakać, przede wszystkim uśmiechnąć się. Zrezygnowaliśmy także z telefonów i internetu. Za to uczyliśmy się, co znaczy – być w zasięgu ubogiego. I jak on przemienia nasze serce.
Być przezroczystym
Mateusz, jeden z asystentów, podczas wieczornego spotkania podzielił się z nami swoimi obozowymi przeżyciami. Jako kleryk wiele razy uczestniczył w parafialnych wyjazdach oazowych. Prowadził modlitwy, pisał rozważania, przemawiał do młodzieży. I słyszał sporo pochwał na swój temat. Był zauważany, chwalony, bo też rola, jaką pełnił, eksponowała jego osobę. A tu na obozie, gdzie „brudził i sprzątał” jak wszyscy inni, stał się przezroczysty. Na pierwszym planie była zawsze relacja z osobą niepełnosprawną i cicha służba na rzecz całej wspólnoty.
Uśmiech Sławka
Niepełnosprawny intelektualnie Sławek jeździ na obozy od kilku lat. Ma trzy szczególne cechy. Lubi pomagać. Zwłaszcza dziewczyny doświadczyły jego pomocy. Monika, która porusza się na wózku inwalidzkim, zawsze mogła na Sławka liczyć. Sławek nie lubi spać w namiocie. Niestety, nie zawsze można wybrać miejsce noclegu i tym razem ta harcerska przygoda go nie ominęła. I nie lubi się uśmiechać – tego do końca nie jesteśmy pewni, ale faktem jest, że uśmiecha się bardzo rzadko. Na sierpniowym obozie wspólnie z Dawidem oraz ich asystentem Mariuszem tworzyli zgrane i do tego pracowite trio. Z dnia na dzień zaczęliśmy zauważać, że Sławek jest jakiś inny. Jakby się uśmiechał.
I choć
mamy sprawdzony przepis na radość, pozostaje on tajemnicą konkretnej relacji, która rodzi się między niepełnosprawnym uczestnikiem obozu i jego asystentem. Sławek, Dawid i Mariusz musieli odnaleźć pełny zasięg.
Wspólnota a Wyczerpak
Alena, jedna z asystentek, opowiedziała nam historię Wyczerpaka, czyli górskiej wędrówki, w której jakiś czas temu brała udział. Przez kilkadziesiąt kilometrów idziesz bez przerwy, nie śpisz w nocy, jesz w drodze. Wszystko po to, aby poczuć zmęczenie, sprawdzić swoje możliwości, pokonać ograniczenia. Jak jest na naszych obozach? I tu nie masz pewności do końca, co cię spotka... Wiesz tylko na pewno, że będziesz zmęczony i że obóz będzie próbą twojego charakteru.
Zgoda na wzajemną zależność
Nieodłączną cechą życia wspólnotowego jest zgoda na wzajemną zależność. Wzrastanie razem to nic innego jak „tak” dla wspólnoty, powtarzane codziennie od nowa. Sam fakt bycia asystentem osoby z niepełnosprawnością intelektualną powoduje relację zależności – jestem odpowiedzialny za życie innego człowieka. Codzienność może stać się uciążliwa: stały rytm dnia, ciągła uwaga, przestrzeganie zasad, przebywanie stale w dużej grupie. Gdy idziesz samotnie w górach, musisz pokonać ograniczenia swojego ciała, rezygnować z wielu życiowych udogodnień. Gdy żyjesz we wspólnocie, musisz stale rezygnować z samego siebie. To arcytrudne zadanie. Na szczęście nasi niepełnosprawni przyjaciele uczą nas tego. Są mistrzami w byciu zależnym.
Uwaga! Istnieje ryzyko nawrócenia!
Pod koniec obozu świętujemy. Najpierw modlitwa, a potem uroczysta kolacja – Agapa – czyli pyszne jedzenie, udekorowany stół, śpiew i dzielenie się przeżyciami z całego pobytu na obozie. Niepełnosprawny Alek wstał i powiedział:
– Dziękuję za te rekolekcje.
Hmm, jak ktoś nie wiedział, to właśnie się dowiedział, w czym wziął udział. Chcesz czy nie, na obozie uczestniczysz w ewangelizacji. Nie dlatego, że ją zaplanowaliśmy i nikogo nie uprzedziliśmy. Dzieje się tak mimochodem, przez codzienne zostawianie po sobie życzliwych śladów. To niepełnosprawni odwracają logikę tego świata na rzecz logiki Bożej. Czasem może się to skończyć nawróceniem.
Zapraszamy do wspólnej drogi
Tego obozu miało nie być... Wszyscy członkowie naszego stowarzyszenia i ich przyjaciele zaangażowali się w akcję poszukiwania wolontariuszy. Udało się – dzięki temu, że nauczyliśmy się prosić, prosić i jeszcze raz prosić, i zapraszać do przejścia wspólnej drogi.
Dziękujemy wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do organizacji naszego obozu. Podarowaliście nam trzynaście dni radości i wspomnienia – bez limitu danych. A już we wrześniu 2019 roku zapraszamy na comiesięczne
Wspólnoty Spotkań. Dołącz do grona asystentów.
O autorze
Monika PinkowskaOd roku 1997 wolontariusz Wspólnoty Spotkań Koszutka. Obecnie socjusz domu rodzinnego (Wspólnota Św. Józefa) oraz Koordynator Programu Pomocy Dzieciom. Absolwentka Uniwersytetu Śląskiego (filologia rosyjska) oraz Wyższej Szkoły Pedagogicznej im. Janusza Korczaka (pedagogika).