U nas gwarno jak zwykle, krzeseł brakuje i …bardzo dobrze. Było nas sporo. Zawitały też nowe osoby, co tym bardziej cieszy. Kto wie, może dadzą się porwać przyjaźni z osobami niepełnosprawnymi… Kolejne koszutkowe spotkanie miało coś z podróży sentymentalnej.
Było już karciane memory na Koszutce i szkoła pamięci na Załężu. Trzecia odsłona tej zabawy miała miejsce na Giszowcu. Przebieg giszowieckiego spotkania, które rozpoczęliśmy od wspólnotowej Mszy św. potwierdza, że „nic dwa razy się nie zdarza”.
Nasze ostatnie sobotnie spotkanie było jedną, wielką przygodą. Znaną nam dobrze salkę parafialną zamieniliśmy na podróż pociągiem do gliwickiej Palmiarni. Jak się okazało dla niektórych była to pierwsza w życiu wycieczka koleją. Po Mszy św. ruszyliśmy na dworzec, tym razem w poszerzonym gronie, bo oprócz stałych bywalców były z nami dziewczynki: Marcelinka, Oliwia, Ewelina oraz Marysia.
Na kino przyszedł czas,
więc poszliśmy tam wszyscy wraz.
Nikt nie oponował,
gdy Robert bilety kupował.