Wolontariusze spotkali się w górach, by poznać się bliżej i posłuchać o #13DniRadości, czyli o letnim obozie, na który już w sierpniu wyruszą z osobami z niepełnosprawnością intelektualną. W dzikich okolicznościach przyrody mogli nosić wodę ze studni, palić w kozie i rozmawiać do woli. Był i spacer na Halę Boraczą, ognisko, planszówki, czyli świetne okoliczności do budowania relacji.
Wolontariusze wyjechali w okolice Milówki. Zmęczeni spotkaniami online, chcieli się koniecznie spotkać. Aby było bezpiecznie, obrali za cel podróży dziką chatę, do której nie prowadzi żaden szlak. Zadania, jakie postawiła przed nimi skromna chata, przypominały te obozowe, bo i tam wspólnie sprzątamy, i myjemy gary… Tak wyglądały nasze pierwsze przygotowania do obozu letniego „13 dni radości”, który już 2-14 sierpnia. Wolontariusze pojadą na obóz jako asystenci osób z niepełnosprawnością intelektualną. Po co? By się zaprzyjaźnić. Ot i tyle. Aż tyle!
Wodę nosili ze studni. Rąbali drewno. Palili w kozie, aby się ogrzać i zjeść coś ciepłego. Gdy już płomienie wesoło skakały, kusiło wziąć gitarę do ręki. W takt ulubionych piosenek, wychodziły na stół przepyszne dania. Aż dziw, że dało się je przygotować w takich spartańskich warunkach. Wcześniej jednak trzeba było wtargać produkty na górę do chaty. To był nie lada wyczyn i niejeden miał już ochotę podjeść coś po drodze, by ciężar nie był tak nieznośny. Potem spacer na Halę Boraczą. Wieczorem ognisko, planszówki, niekończące się rozmowy. Ach, rozmowy NIEwirtualne! I budowanie relacji, które przecież na obozie są podstawą.
Stojąc przed chatą pod osłoną nocy, w oddali majaczył mały świetlny punkt. To schronisko na Hali Boraczej. Resztę światła dawały już tylko gwiazdy… Było pięknie.